Dubrovnik, perła Adriatyku, która… znajduje się 50 km od mojego Herceg Novi! Co to oznacza? Że mogę chłonąć Dubrovnik kiedy tylko mi się podoba, nie wydając bajońskich sum na zwiedzanie i wycieczki. Najsłynniejsze miasto Chorwacji zdecydowanie najbardziej lubię po sezonie. Kawiarnie nie są przepełnione, nie trzeba przepychać się między turystami, można dokładnie i powoli wszystko obejrzeć i zwiedzić, a starówka zachwyca jak zawsze! Po sezonie nic w tej kwestii się nie zmienia.
Najlepszy czas na zwiedzanie
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób nie ma możliwości odwiedzenia Bałkanów poza czasem urlopowym. Dubrovnik to zawsze dobry wybór! Jednak według mnie – nie na wakacje. Co najwyżej na krótki wypad. Dlatego w czasie letnim, najlepiej wybrać się do tego miasta podczas wycieczki fakultatywnej. Można to zrobić zarówno z chorwackich kurortów Dalmacji, jak i z Czarnogóry. Latem jednak należy przygotować się na dość spory tłum i gwar, choć półtorejgodzinne zwiedzanie z dobrym przewodnikiem powinno wystarczyć, by poznać najciekawsze zakątki Perły Adriatyku. Zdecydowanie lepiej zwiedzać jest jednak jesienią lub wiosną. Zimy niestety są tu dość deszczowe, wilgotne i wietrzne. Ich nie polecam! Październik, druga połowa marca, czy kwiecień są już ciepłe, a miasto puste. Niestety, mimo że ulice nie są pełne turystów, ceny w sklepach, czy czynnych restauracjach, nie są znacząco tańsze. Właśnie dlatego Dubrovnik to idealny pomysł na wycieczkę, a nie na pobyt. Świetną bazą wypadową może być oczywiście Herceg Novi, z którego nie tylko blisko jest do słynnego chorwackiego miasta, ale także do bośniackiego Trebinje!
Moje dubrovnickie doświadczenia
O Dubrovniku mogłabym opowiadać naprawdę dużo! Odbyłam tam staż absolwencki w 2019 roku. Zanim tam zamieszkałam, odwiedziłam to miasto co najmniej dwadzieścia razy podczas wycieczek z moimi turystami. Półtorej godzinki zwiedzania, dwie godziny czasu wolnego i powrót do hotelu. I tak prawie całe lato. Zimą 2019 r. zobaczyłam, że Dubrownik jest dużo większy, to nie tylko starówka! Poznałam chorwackie miasto, całkowicie odmienne – bez masy turystów, którzy całe wakacje przepychają się przez wąskie uliczki. Zimą jest tu pusto. Brak ruchu ma plusy i minusy – umożliwia spokojne odwiedzenie wszystkich najciekawszych miejsc. Podczas mojego zimowego pobytu, wjechałam na Srđ, nie spieszyłam się nigdzie, więc spędziłam na wzgórzu pół dnia. Przeszłam się po słynnych murach miejskich. Kiedy odbywała się Noc Muzeów, odwiedziłam wszystkie dubrownickie muzea. Wszystkie! Byłam też w Oceanarium, spacerowałam wzdłuż plaż i przepięknej obali Lapad, o której turyści nie mają pojęcia… Z drugiej strony jednak, miasto wydaje się niemal martwe. Większość restauracji jest zamknięta a deszczowa aura sprawia, że Dubrownik momentami wcale nie wydaje się aż taki wyjątkowy.
Garść informacji
Dubrownik, kojarzony głównie ze starówką (Stari Grad), ma 8 dzielnic, łącznie prawie 150 km² powierzchni. Historia miasta sięga naprawdę starych czasów, a od połowy XIV wieku do początku XIX wieku stanowiąc Republikę Raguzy, było niezwykle ważne i potężne. Poza cudowną historyczną częścią, Dubrownik jest zwykłym miastem, gdzie ludzie prowadzą spokojne życie, są dzielnice zwykłych domków, a nawet pokomunistycznych bloków.
Słynna dubrownicka starówka wpisana jest na listę UNESCO. Podczas standardowej wycieczki z przewodnikiem przespacerować się można wzdłuż ulicy Stradun, poznaje się historię fontanny Onufrego, przystaje się przed Kościołem i Klasztorem Franciszkanów, Dzwonnicą Miejską, przy Pałacu Sponza, Kościele św. Błażeja, Pałacu Rektorów, Katedrze Dubrownickiej i przy Starym Porcie.
W klasztorze franciszkańskim zlokalizowana jest najstarsza apteka w Europie – miałam okazję tam wejść. Zwiedzałam zarówno Pałac Sponza, jak i Pałac Rektorów (Pałac Rektorów jest taaaaaki piękny!). Patronem miasta, którego posążek znajduje się w kościele św. Błażeja, jest właśnie św. Błażej (Vlaho), na którego święcie także miałam okazję być! Obchody trwają kilka dni, wiążą się z różnymi paradami, koncertami, wystąpieniami.
Muzea i zabytki
Spośród dubrownickich muzeów najpopularniejsze są Etnograficzne Rupe, Muzeum historyczne w Pałacu Rektorów, Muzeum Sztuki Współczesnej, Twierdza Lovrjenac (na którą ważny jest ten sam bilet, który kupuje się przy wejściu na Mury Miejskie) oraz Muzeum Wojenne na wzgórzu Srđ.
Najsłynniejszym zabytkiem, tym co przyciąga do miasta, są zachowane w dobrym stanie mury miejskie. Ich powstanie, a kolejno rozbudowywanie, datuje się na XIII-XVII wiek. Ich wysokość sięga 25 m, a ich grubość od strony lądu to aż 6 m. Podczas mojego pobytu, miasto trwało w obchodach Roku Rolanda. W kawiarniach można było zjeść lody, nazywające się właśnie Roland, a w barach serwowano takie drinki (ani lody, ani napoje nie wyróżniały się niczym prócz nazwy). W centrum miasta, tuż przed kościołem św. Błażeja stoi posąg bohatera „Pieśni o Rolandzie” (zwanego po chorwacku Orlando), który w tamtym czasie był odnawiany i osłonięty ochronną obudową – zdjęcia tego cuda więc nie mam. W zimę nie udało mi się go zrobić ze względu na renowację, w lato zawsze otaczany jest wianuszkiem turystów. Dawniej symbolizował prawo do wolnego handlu i niezależność. Przez długi czas stanowił jedyny świecki pomnik na terenie Dubrownika. Wykorzystywano go też praktycznie – jego przedramię służyło jako jednostka miary (1 dubrowniczki łokieć, stanowił 51,2 cm).
Stradun
Najdłuższa ulica miasta to wcześniej już wspomniana Stradun, przy której znajduje się większość najważniejszych zabytków. Ulicę kończy i zaczyna źródło wody – dwie studnie. Mała Onforia znajduje się nieopodal Pałacu Rektorów, Teatru Marina Držićia oraz bramy miejskiej Ploče. Duża Onofria, zwana też studnią Onufrego, znajduje się blisko bramy Pile oraz klasztoru franciszkańskiego. Duża studnia posiada 16 kraników. Według tradycji, osobie, która napije się wody z wszystkich źródeł, spełni się marzenie!
Forty Dubrovnika
Oprócz twierdzy Lovrjenac, znajduje się tu także fort Revelin oraz słynne Lazareti, które dawniej stanowiło kwarantannę dla przybyłych do Dubrownika, a dziś stanowi miejsce różnych klubów, stowarzyszeń i kreatywnych organizacji. No i ostatnia atrakcja, do której niestety nie dotarłam – wyspa Lokrum. Podobno przepiękna! Pełna pawi i zieleni. Niestety, w okresie zimowym nie kursują na nią taksówki wodne. To miejsce, którego nie było dane mi zobaczyć.
Nieturystycznie
Starówka to miejsce przeznaczone dla turystów, w którym mieszkańcy nie spędzają za dużo czasu. Przede wszystkim jest tam za drogo! Życie toczy się poza miejskimi murami. Najwięcej dzieje się chyba w dzielnicy Lapad. Jest tam kilka wydziałów uczelni (już chyba tylko dziennikarstwo zostało w budynku nieopodal starówki), dużo barów, kawiarni, kino. Na wybrzeżu, blisko tej dzielnicy, powstała Obala Lapad pełna restauracji, boisk sportowych, z długim deptakiem spacerowym. Dla mnie nigdzie zachody słońca nie są tak piękne, jak właśnie na Lapadzie!
Jeśli chodzi o część zakupową – tu pojawia się problem. Miasto teoretycznie dysponuje kilkoma centrami handlowymi. Nie są one jednak zbyt rozwinięte i nie odnajdziemy tam zbyt wielu sklepów. Dla nas centrum handlowe oznacza zdecydowanie coś innego! Do Atlant Centar właściwie nie ma po co się zapuszczać, podobnie do Minčety. W centrum handlowym Srđ jest KIK oraz chiński market, więc może się przydać w przypadku zakupu jakiegoś naczynia, nici do szycia, bądź czegokolwiek taniego i na szybko. Za miastem, około pół godziny trasy od Dubrovnika, w miasteczku Srebreno, znajduje się SubCity i tam rzeczywiście jest kilka sieciówek – to najbardziej zbliżony sklep do europejskiego centrum handlowego, jednak nie ma co się spodziewać szału…
Gdzie zjeść?
Fast food Presa, chińska restauracja Songu Wok Bar i cukiernia La Dolce Vita to opcje blisko starówki, gdzie można się najeść i nie wydać kroci. Na terenie starówki można odnaleźć też vege miejsce – Nishta. Najlepszą piekarnią z cudownym burkiem jest Mlinar. Mając czas, by zjeść poza starówką, polecam Orsan. Restauracja dość droga i ekskluzywna, jednak naprawdę godna odwiedzenia. Rozpościerają się z niej malownicze widoki, I co ciekawe, w menu można odnaleźć tu także marendę, czyli dania dnia, które są ponad połowę tańsze, niż dania ze standardowego menu.
Podczas krótkiej wycieczki często posiłki są zbędne. Najważniejsze to wypić filiżankę pysznej kawy i napawać się otaczającymi widokami!
Jeden komentarz do “Skarby Dubrovnika w stylu slow”