Autem przez Czarnogórę – to coraz popularniejszy sposób na wakacje w kraju gór i wina. Objazdowo, intensywnie, odwiedzając jak najwięcej miejsc, nie skupiając się tylko na wybrzeżu, ale eksplorując też północ kraju. Jak zaplanować taką podróż i na co zwrócić uwagę podczas jazdy? Między innymi o tym w pierwszym z balk-annskich wywiadów!
Podczas swoich wojaży po Bałkanach, chwilę na rozmowę ze mną znalazł niezwykły podróżnik. Człowiek przemierzający trasy słynnym instagramowym autkiem66. Wypiliśmy w Plužine razem kawę, a po powrocie do Polski porozmawialiśmy o całej tej niezwykłej podróży.
Autek66, czyli mały, biały, niepozorny Fiat 500, który jeździ po Europie od ponad 55 lat, od czerwca 2020 roku odkrywa intensywnie przeróżne zakątki Polski, a obecnie także Bałkanów!
Kierowca autka to osoba od wielu lat związana z branżą turystyczną. Pracuje jako rezydent biur podróży w chorwackiej Makarskiej. Dlatego też nie będę pytała skąd pomysł na podróż po Bałkanach.
Proszę Cię jednak, powiedz nam na początek jak dokładnie wyglądała Twoja podróż – które kraje odwiedziłeś tym razem i jak długo trwała jazda?
Podróż była zaplanowana etapami i rozłożona w czasie właśnie trochę z uwagi na specyfikę mojej pracy. Podczas całej wyprawy odwiedziliśmy 8 krajów i przejechaliśmy ponad 7200 km. W drodze do Chorwacji: Czechy, Austrię i Słowenię. Stamtąd wjechaliśmy na nasze „Wielkie zwiedzanie” czyli przejazd historycznymi chorwackimi drogami, które niegdyś łączyły tereny wewnątrzlądowe z wybrzeżem. Taką, można powiedzieć, ideą wyprawy było: stary autek na starych drogach. Krążąc po Chorwacji dojechaliśmy do Makarskiej. Zajęło to 5 dni, podczas których pokonaliśmy około 2300 km.
Mimo, że sezon to czas intensywnej pracy, udało się zrealizować kilka wypadów w bliższej i niecodalszej okolicy od Makarskiej, m.in. na św. Jerzego w masywie Biokovo – najwyższy szczyt na który można wjechać samochodem w tym kraju. Wykorzystując zaś kilka dni przed wyjazdem w drogę do domu, postanowiliśmy pojechać dalej na południe i przejechać kolejnymi wspaniałymi drogami: SH20 w Albanii i P1 oraz P14 w Czarnogórze. Odwiedziliśmy też BiH. Ta część wyprawy zajęła 4dni i 1200km.
Powrót to z kolei przejazd przez chorwackie wybrzeże, na półwysep Istria. Później kawałek Włoch – Autek bardzo chciał choć na chwilę odwiedzić swoją ojczyznę 😉. A dalej przez Słowenię, Austrię i Czechy do Polski.
Jak długo przygotowywałeś się do takiej podróży? Czy internetowe mapy google to wystarczające źródło wiedzy do zaplanowania trasy po Bałkanach, w tym po Czarnogórze?
Można powiedzieć, że przygotowania do podróży trwały kilka lat, bo pierwotnie chciałem wyruszyć już w 2020 roku, ale pandemia trochę pokrzyżowała plany. Do opracowania planu podróży korzystałem z kilku źródeł: książki, artykuły w internecie, czy sukcesywnie dodawane kolejne pinezki z ciekawymi miejscami wypatrzonymi gdzieś w sieci. Same mapy googla były już podstawą do planowania trasy przejazdu, choć niekiedy bez wiedzy dokąd, czy którędy chcę pojechać, byłoby ciężko wyznaczyć trasę. Niektóre z interesujących mnie dróg są słabo pokazane na google – trzeba wiedzieć, że ona tam jest. A i sama nawigacja oparta na tych mapach też potrafiła sprawić problemy prowadząc nas niekiedy po czasem wręcz polnych drogach, jak np. wjazd ze Słowenii do Chorwacji: najpierw chciała nas wysłać na przejście dla ruchu lokalnego, a ostatecznie wyznaczyła trasę przez polną drogę. Jednak w Czarnogórze sprawdziła się nieźle choć oczywiście przed wyjazdem mapy zostały ściągnięte na telefon żeby móc nawigować offline.
Czy było coś co Cię zaskoczyło podczas całej tej podróży? Jaki fragment trasy wspominasz szczególnie?
Podczas całej wyprawy przejechałem wiele dróg, które wspominam jako bardzo atrakcyjne i szczególne. Niesamowitą sprawą był przejazd przez drogę SH20 w Albanii, trasą która jeszcze nie tak dawno była marzeniem wielu off-roadowców, ale po ucywilizowaniu stanowi nie lada gratkę dla każdego amatora podróży samochodem. Z samej Czarnogóry jako nr 1 uznałbym trasę P14 prowadzącą przez Durmitor. To na niej wspięliśmy się najwyżej podczas całej wyprawy – Przełęcz Sedlo ma prawie 2000m n.p.m. Duże wrażenie zrobiło też na mnie Pivsko Jezero. Pewnym zaskoczeniem (na plus) była jakość Czarnogórskich dróg.
Co sądzisz o Czarnogórze? Czy zauważyłeś dużo różnic w odniesieniu do Chorwacji? Osobiście słyszę różne opinie – jedni twierdzą „Czarnogóra przedłużenie Chorwacji”, inni „Oj nie, w tej Czarnogórze to dziko i całkiem inaczej”. Jakie było Twoje odczucie?
Myślę, że szczególnie Boka Kotorska może być uznana za przedłużenie Chorwacji. Z jednej strony ma to uzasadnienie historyczne – Boka była przecież częścią Królestwa Dalmacji, z drugiej strony te piękne nadmorskie krajobrazy, połączenie gór i morza i stare, zabytkowe miasta – tak, to zdecydowanie może się kojarzyć z tym co widzieliśmy w Chorwacji.
Natomiast czy w Czarnogórze jest „dziko”? Nie miałem wrażenia, że jeżdżę po „dzikim” kraju. Owszem, niektóre miejsca były mniej uczęszczane, może i trochę odludne, ale pewnie przez to, że i w Chorwacji zaglądam czasem w mało oczywiste zakątki, nie było to dla mnie jakimś kontrastem. Porównując Chorwację do Czarnogóry, to w Czarnogórze chyba „fajniejsza” jest ta część górzysta. Taka bardziej… dostępna? Może to kwestia dróg – te są często bardzo dobre, a może tego, że Chorwacja przez długość swojego wybrzeża, to głownie z nim się kojarzy i mam wrażenie, że często na nim też skupia. Inna sprawa, że tereny wewnątrzlądowe w Chorwacji w wielu miejscach wciąż są naznaczone historią wojny z lat 90-tych, czego o Czarnogórze powiedzieć nie można. Może przez to wszystko mam wrażenie, że w Czarnogórze jest więcej ciekawych miejsc z dala od wybrzeża, które razem tworzą „dłuższą opowieść”, natomiast w Chorwacji są to jakby pojedyncze punkty.
Myślę, że należy też zauważyć, że Czarnogóra mimo że jest tak mała, to również sama w sobie jest zróżnicowana – prawdopodobnie miałeś okazję dostrzec różnicę w kuchni, kulturze, ale też pogodzie, podczas swojej trasy po regionach Montenegro?
Co do różnic w kuchni, czy kulturze, to za dużo się nie wypowiem. Zwłaszcza jeśli miałbym porównywać do siebie części Czarnogóry. Moja wizyta była dość krótka i skupiałem się głównie na jeździe. Plan był dość ambity – w kilka dni zrobić prawie 1200 km, zwiedzając przy tym i starając się choć w jakiś sposób dokumentować wyprawę fotograficznie i filmowo. Moje menu w związku z tym nie było zbyt wyszukane. Pierwsza kolacja jaką zjadłem w Czarnogórze była w, można powiedzieć, chorwackiej restauracji – przynajmniej tak mi się kojarzyła i po menu i po puszczanej w niej muzyce. Z kolei śniadaniem był burek jedzony gdzieś na trasie, czasami w bardzo malowniczym miejscu jak np. z widokiem na rzekę Crnojevića. Za to różnice w pogodzie były zauważalne i odczuwalne. I choć cały czas towarzyszyło nam słońce, to jednak po opuszczeniu wybrzeża poranki były już chłodne z pokrytymi rosą szybami, a w Żabljaku Autek wręcz pokrył się szronem i szyby kwalifikowały się do skrobania. Oczywiście żadnej skrobaczki na pokładzie nie mieliśmy (w końcu pojechaliśmy „latem” w „ciepłe kraje”). Na szczęście Autek jest na tyle lekkim autem, że został przepchnięty na miejsce ze słońcem żeby odtajał, a ja poszedłem do pobliskiej restauracji na śnaidanie.
A jak oceniasz czarnogórskie drogi? Niejednokrotnie spotykam się ze zdziwieniem jak wąskie ulice wiodą przez wybrzeże i jak kręte przez góry. Jedną z podstawowych rad jaką daję kierowcom, to to żeby nie sugerowali się odległością kilometrową i czasem trwania podróży, który podaje google maps, bo w Czarnogórze 100 kilometrów trasy nierzadko może trwać nawet i 3 godziny. Czy coś w tej kwestii Cię zdziwiło? A może jakieś porady praktyczne – czy lepiej zatankować paliwo przed wyjazdem do Czarnogóry, czy bardziej opłaca się u nas? Czy płaciłeś za jakieś odcinki drogi?
Czarnogórskie drogi to poezja. Oczywiście nie zawsze, ale jest bardzo dużo odcinków z fantastyczną, nową nawierzchnią, po której bardzo przyjemnie się jedzie. Autek z uwagi na swoje małe kółka i rozstaw osi jest niezłym testerem jakości nawierzchni. Kontrast w jakości dróg odczuliśmy szczególnie kiedy po opuszczeniu Czarnogóry jechaliśmy już do Bośni i Hercegowiny w stronę Foczy. Ma-sa-kra! Może tak źle wspominam ten przejazd, bo po „terenowych” drogach już się trochę najeździliśmy, a tu miał być asfalt, więc według planu ta droga nie miała być wymagająca. Niestety czekała nas niespodzianka, bo choć asfalt, i owszem był… to jego jakości nie nazwałbym nawet średnią. Oczywiście i w Czarnogórze nie zawsze dobrze trafialiśmy – ostatnie 10 km w stronę Meandrów Ćehotiny droga była taka sobie, sam końcowy dojazd na punkt widokowy po szutrze i kamieniach. Z kolei łącznik który prowadził do kanionu Tary i Mostu Đurđevića był totalnym placem budowy (oficjalnie wyłączonym nawet z ruchu) jednakże z uwagi na późną porę nie mogliśmy sobie pozwolić na jazdę dookoła – Autek po raz kolejny został więc autem terenowym – to właśnie ten odcinek uważam, że był dla niego największym wyzwaniem. Ale poradził sobie dzielnie, a sama droga, jak tylko budowa zostanie ukończona będzie z pewnością przyjemna do przejechania.
Z kolei na wybrzeżu, faktycznie, drogi np. w Herceg Novi były dość wąskie. Dojazd do parkingu przy morzu (który zresztą mi poleciłaś) odbywał się ulicą, która momentami powinna być uznana za jednokierunkową, ale nie zrobiło to na nas dużego wrażenia. Rozmiary Autka doskonale się w takiej sytuacji sprawdzają. A dla mnie po latach jeżdżenia po chorwackim wybrzeżu, kilku wizytach we Włoszech, nie stanowiło to jakiegoś specjalnego „wyzwania” czy komplikacji – ot, po prostu, jest ciasno i już. Fantastyczną drogą jest też trasa P1 – 28 zakrętów prowadzących ponad Bokę Kotorską. Ja bardzo lubię takie drogi, dość regularnie mam okazję wjeżdżać na Biokovo ponad Makarską Rivierą w Chorwacji, więc tu zaskoczenia nie było tym bardziej, że już kiedyś tą trasą jechałem i bardzo chciałem znowu. Autek też radził sobie dobrze, choć w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać jaki „przebieg” podczas tych jazd zrobił jego układ kierowniczy, bo na pewno dużo większy niż wychodzi standardowo kiedy jeździ się prostymi drogami – w nowych autach o tym nie myślimy, a tu jest jednak stara konstrukcja, która może gorzej znosić nieustanne kręcenie od lewej do prawej i na odwrót.
Pytałaś o paliwo – w Czarnogórze było zdecydowanie najtańsze na całej trasie. Tańsze nawet niż w Bośni i Hercegowinie, czego się akurat nie spodziewałem. Także polecam tankowanie właśnie u Was. To się najbardziej opłaca. Opłat za drogi nie poniosłem żadnych. Jedynym kosztem „drogowym” był prom przez Bokę Kotorską za 5euro. Pamiętam, że kiedyś Czarnogóra wymagała winiety drogowej, ale to już zdaje się dość odległe czasy.
A jeśli już mowa o poradach. Moją pierwszą poradą dla kierowców jest właśnie zakładanie dużego zapasu czasowego, drugą – cierpliwość w poszukiwaniu parkingów. Niestety liczba miejsc parkingowych w miejscach słynnych atrakcji turystycznych jest zdecydowanie zbyt mała w Czarnogórze. Jakie Ty masz porady dla osób wybierających się do Montenegro autem?
To, że drogi są kręte zdecydowanie warto brać pod uwagę, raz ze względu na bezpieczeństwo podróży, dwa, że faktycznie potrafi to mocno zweryfikować założenia czasowe i podejście na zasadzie: „e, to tylko 100km, za godzinkę dojedziemy” zdecydowanie nie przejdzie. Być może przez to, że podróżowałem po sezonie, a i pewnie przez rozmiar auta problemów z parkowaniem nie mieliśmy. Faktem jest, że odpuściłem najliczniej odwiedzane przez turystów Kotor czy Budvę, bo te miejsca już znam, ale np. w Herceg Novi wjechaliśmy w sam obrys murów Twierdzy Spanjola, gdzie zaparkowaliśmy bez problemu, a w mieście doskonale sprawdził się parking, który nam poleciłaś. Generalnie przy planowaniu trasy warto rozejrzeć się wcześniej za opcjami do zostawienia auta, bo czasem okazuje się, że można minimalnie dalej znaleźć przyjemny parking, zamiast krążyć pół godziny przy samym celu, a i niejednokrotnie jeszcze słono zapłacić kiedy już uda się upolować miejsce. Akurat tutaj uważam, że dobrym na to przykładem jest Dubrovnik – tak, wiem to nie jest Czarnogóra, ale tam tak to działa.
Z innych porad to przed wyjazdem do Czarnogóry trzeba zastanowić się czy mamy opanowaną jazdę górską – hamowanie silnikiem, ruszanie pod górę, czy nie przerażają nas przepaście itp. A jako, że niekiedy dojazdy do danego miejsca/atrakcji są ciasne i wymagające warto już na etapie wjeżdżania rozważyć jak będziemy chcieli się z danego miejsca wydostać, żeby nie spędzić później pół godziny na wyciąganiu źle „złożonego” na wstępie auta.
Nierzadko słyszę, że Czarnogóra to kraj, który w całości można przemierzyć samochodem w 5 dni. Czy zgadzasz się z tym? Ile dni u nas spędziłeś, czy uważasz że zobaczyłeś wystarczająco dużo, czy może czujesz niedosyt?
Nie wiem, czy powinienem się przyznawać, ale przez pewien czas sam tak twierdziłem. Wcześniej Czarnogórę odwiedziłem samochodem prywatnie dwa razy, zawsze w ramach jakiejś większej podróży. I szczególnie za drugim razem, kiedy w jeden dzień zrobiliśmy pętlę z Podgoricy przez Ostrog do Žabljaka, Tary i z powrotem przez kanion Moračy, stwierdziłem, że faktycznie kraj da się szybko objechać. Co nie jest wcale wadą, bo np. takie 5 dni objazdu plus jeszcze coś na relaks i dojazd daje opcję na całkiem sensowne wakacje. Oczywiście całego kraju nie da się wtedy zobaczyć, ale bardzo dużo ciekawych miejsc jesteśmy w stanie odwiedzić. Tym razem byliśmy w Czarnogórze mniej więcej 2,5 dnia. Odwiedziliśmy Herceg Novi, przejechaliśmy serpentynami nad Kotorem, dotarliśmy do Cetinje. Zboczyliśmy z trasy nad kanion rzeki Crnojevića . A po krótkiej wizycie w Albanii wróciliśmy do Czarnogóry, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę w Plav, dotarliśmy też do Meandrów Ćehotiny, i do Mostu Đurđevića nad kanionem Taty. W końcu pokonaliśmy też wyczekiwaną trasę P14 (gorąco polecam) by dotrzeć do Plužine i Jeziora Pivskiego. Stamtąd uciekliśmy już do BiH. Przyznasz, że jak na 2,5 dnia to całkiem nieźle? Ale oczywiście niedosyt pozostaje – zaintrygowały mnie np. znaki „Panoramic Roads”, których mijaliśmy całkiem sporo – mam wręcz wrażenie, że większość dróg w Czarnogórze to właśnie „Panoramic Roads”. Muszę przeanalizować dokładnie gdzie która biegnie, może to pomysł na kolejną wyprawę? Chętnie też w niektórych miejscach spędziłbym więcej czasu, czy ponownie odwiedził np. monastyr Ostrog – tym razem nie dotarłem, ale bardzo mi się podoba to miejsce. Jeszcze raz chciałbym bym zobaczyć Meandry Ćehotiny, bo byliśmy tam przed zachodem słońca i niestety były totalnie pod słońce. Tu rada dla planujących się tam wybrać: koniecznie jedźcie do południa!
A więc uważasz, że Czarnogóra może stanowić ciekawy pomysł na objazdówkę? Czy jednak lepiej aby była tylko jednym z elementów objazdu po Bałkanach?
Wszystko zależy ile czasu możemy przeznaczyć na wyjazd. Ja np. teraz miałem wolne 4 dni i do tego dostosowałem plan wyjazdu. Wiedziałem, że chcę pokonać serpentyny nad Kotorem i P14 w Czarnogórze, a także przejechać SH20 w Albanii – to był jakby trzon planu, reszta go uzupełniała. Ale objazdówka po samej Czarnogórze – jak najbardziej tak. Można swoim autem, wtedy po drodze można rozszerzyć wyjazd o zwiedzanie BiH czy Serbii. Ale można też skorzystać z tanich lotów, wypożyczyć samochód na miejscu i doskonale się bawić zwiedzając zabytki, ale tez podziwiając wspaniałe krajobrazy Czarnogóry – z pewnością będzie to fantastyczna podróż.
Powiedz jeszcze, jakie miejsca uważasz za absolutnie konieczne do odwiedzenia podczas podróży autem po Czarnogórze?
Miejsca do odwiedzenia autem: zdecydowanie przejazd wzdłuż Boki Kotorskiej, serpentyny od Kotoru do Njeguši, czyli droga P1, pamiętam, że trasa wzdłuż Moracy zrobiła na mnie wrażenie (teraz nie jechałem), warto odwiedzić Monastyr Ostrog, może nie dla samej jazdy autem, ale z uwagi na położenie i magię tego miejsca. No i oczywiście wspomniana tu już kilkukrotnie trasa P14 przez Durmitor i widoki na Pivsko Jezero na jej końcu.
Dziękuję za rozmowę i gratuluję takiej podróży! Czy to była najdłuższa trasa, którą przemierzył autek podczas Waszej wspólnej historii? Ja się skupiam głównie na Czarnogórze, ale myślę że przy okazji warto zauważyć, że Twój pojazd to naprawdę niezwykłe cudo! Gratuluję takiej wycieczki, ale też odwagi!
Trasa jako całość, tak, była najdłuższą, bo pokonaliśmy ponad 7200 km, natomiast objazd przez m.in. Czarnogórę to jakieś 1200km, więc nie był to jej najdłuższy etap. Cieszę się, ze auto się podoba! Jest naprawdę dzielnym podróżnikiem, całą wyprawę pokonało w zasadzie bezawaryjnie (potrzebne były jedynie drobne regulacje), dzielnie wspinając się na czasem strome podjazdy, a niekiedy stając się wręcz terenówką.
Dziękuję i być może do zobaczenia na naszych dalszych bałkańskich szlakach!
Dziękujemy również (i ja i Autek) i kto wie, może jeszcze kiedyś powrócimy razem do Czarnogóry. Miło było by znów się z Tobą spotkać. A póki co Autek zaprasza na swój Instagramowy profil @autek66 gdzie można śledzić jego historię.
„Meandry rzeki Ćehotiny, rzadko odwiedzane miejsce przez turystów. Autek tam dotarł!” – Gdzie to jest? Byłem kilka razy w Czarnogórze i nie mogę tego miejsca zlokalizować. Wygląda mi to na Serbski kanion UVAC.
Pozdrawiam.
Gmina Plevlja, wpisanie w google „Meandri Ćehotine” powinno pomóc w ustaleniu lokalizacji 👍