Czy coś po zamieszkaniu tu na stałe nas zdziwiło? No cóż, niemal każdy tydzień przynosi nam niespodzianki. Mimo że obie, i Ania i Aneta, z wykształcenia jesteśmy bałkanistkami, i przed osiedleniem się w Czarnogórze, pracowałyśmy tu sezonowo, nie byłyśmy w pełni gotowe na niektóre czarnogórskie doświadczenia. Czasami śmiejemy się, że przeniosłyśmy się w czasie o jakieś 20-30 lat wstecz. Ma to swoje plusy, jak i minusy. Nierzadko tęsknimy za udogodnieniami znanymi z Polski – informatyzacja, liczne aplikacje ułatwiające życie, możliwość zamówienia niemal wszystkiego ze sklepów internetowych, szeroki wybór produktów.
Tu tego nie ma! Czego jeszcze nam tu brakuje i co może zdziwić Ciebie – turystę przybywającego do Czarnogóry? Sprawdź poniższą listę!
Brak kantorów
Walutą w Czarnogórze jest euro. Jak to się stało, możecie sprawdzić w tym tekście. Przed przyjazdem warto skorzystać z usług kantorów w Polsce, ponieważ na miejscu ich nie znajdziecie. Taka instytucja w Czarnogórze po prostu nie istnieje. Pieniądze można oczywiście wymienić w banku (dolary amerykańskie, kanadyjskie, australijskie, korony duńskie i norweskie, funty brytyjskie, japońskie jeny, serbskie dinary i bośniackie marki), ale nie polecam tego sposobu, ponieważ w tych placówkach zazwyczaj są spore kolejki. A wynika to przede wszystkim z problemu opisanego w kolejnym punkcie, czyli…
Słabo rozwinięta bankowość internetowa
To co dla nas jest już w zasadzie normą, czyli internetowy dostęp do naszego konta i związany z tym cały wachlarz możliwości – przelewy, kredyty, pożyczki, zmiany walut itp. w Czarnogórze dopiero raczkuje. W aplikacji bankowej na naszym telefonie możemy co najwyżej sprawdzić stan naszego konta. Tutaj rachunki dalej płaci się w banku i w zasadzie każdą operację załatwia się osobiście. Stąd też duża ilość klientów niemal w każdym oddziale.
Słabo rozwinięta sprzedaż online,
a co za tym idzie brak paczkomatów, a nawet… kurierzy, którzy nie przynoszą paczek do domów
W Polsce handel w bardzo dużej mierze przeniósł się do Internetu. Standardem są zakupy online, które są bardzo wygodne, łatwe i szybkie, a na dostarczenie towaru czekamy dzień bądź dwa. Kurier przynosi nam go pod same drzwi albo zostawia w paczkomacie i sprawa załatwiona. W Czarnogórze wybór sklepów internetowych jest zdecydowanie mniejszy. A zamawianie z nich nie jest aż tak popularne. Często też zamówienia składa się po prostu telefonicznie. Wyszukujemy numer telefonu hurtowni, apteki, warsztatu itp. na przykład w Podgoricy, dzwonimy i pytamy, czy mają potrzebną nam rzecz i prosimy o wysyłkę. To kiedy paczka do nas dotrze, jest uzależnione od wielu czynników. Jeśli mamy szczęście może być i pojutrze, ale zdarza się, że trzeba zaczekać tydzień albo i dwa. Paczkomatów nie ma, a żeby odebrać przesyłkę często musimy pofatygować się do kuriera, który czeka w samochodzie po naszym domem, twierdząc, że nie może zostawić pozostałych paczek bez nadzoru.
Brak ogrzewania mieszkań na wybrzeżu
Nie uraczycie tu grzejników (kaloryferów)
W dużej części Czarnogóry, przede wszystkim tam, gdzie występuje klimat śródziemnomorski domy i mieszkania nie mają centralnego ogrzewania. Pewnie sobie pomyślicie, no i co z tego. Skoro nie ma, to widocznie nie jest potrzebne, przecież tam na pewno cały czas jest ciepło. Otóż nie… Zresztą mówi się o tym coraz częściej. Na mediach społecznościowych królują ostatnio filmiki z Hiszpanii, Włoch i innych południowych krajów przedstawiające ten problem w humorystyczny sposób. Mnie natomiast do śmiechu nie jest. Co prawda na wybrzeżu temperatura raczej nie spada poniżej 10 stopni, ale wilgotne powietrze i silne wiatry sprawiają, że na zewnątrz jest naprawdę nieprzyjemnie. A co gorsze nieprzyjemnie jest i w domach i mieszkaniach, w których panuje niemal taka sama temperatura, jak i na zewnątrz. Oczywiście ratuje nas wtedy klimatyzacja ustawiona na 30 stopni albo piece na prąd czy drewno, ale nie są one w stanie nagrzać mieszkania tak dobrze i równomiernie jak nasze kaloryfery.
Herbata? Źle się czujesz?
Wszechobecnym napojem w Czarnogórze jest kawa. Zamawiając herbatę w kawiarni możemy zostać zapytani z troską w głosie o zdrowie bądź samopoczucie przez czarnogórskie towarzystwo, czy kelenera. Herbata tutejszym mieszkańcom nie kojarzy się z aromatycznym ciemnym napojem z plasterkiem cytryny, ale z miętą, rumiankiem, czy innymi ziołami. Zwyczaj picia herbaty nie jest zbyt rozpowszechniony. A ja w sezonie mam problem ze znalezieniem w sklepach mojej ulubionej Earl Gray, jest jej tak mało, że często jest wykupiona przez turystów przez niemal od razu.
Brak rozkładów jazdy na przystankach autobusowych
Przychodzisz na przystanek, chcesz sprawdzić, o której będzie najbliższy autobus, a tu brak informacji. Nieobecność rozkładów na przystankach jest dosyć powszechna. A jak już na jakiś trafimy, to nie cieszmy się zbytnio. Podana na nim godzina wcale nie musi oznaczać przyjazdu autobusu. W Herceg Novi jest to czas, w którym kierowca ruszył z pierwszego przystanku. I bądź tu mądry. I sobie obliczaj. Przy okazji autobusów przypomnę jeszcze jedną dosyć niespotykaną rzecz. Na lotniskach nie ma komunikacji publicznej. Jeśli czeka Was lądowanie w Podgoricy albo w Tivacie zaplanujcie sobie sposób, w jaki się stamtąd wydostaniecie. Taksówka, prywatny transfer, wypożyczenie samochodu albo własne nogi.
Potrawy, czyli mały wybór zup
Rosół, żurek, krupnik, grzybowa, barszcz, ogórkowa, pomidorowa, cebulowa, dyniowa… Mogłabym kontynuować wymienianie jeszcze przez dłuższą chwilę. W Czarnogórze królują dwie zupy – teleća čorba (gęsta zupa, na wywarze z cielęciny z warzywami) i pileća supa (powiedzmy, że jest to odpowiednik naszego rosołu). W tutejszej kuchni zupa nie odgrywa znaczącej roli. Najczęściej przygotowuje się właśnie te dwie powyższe, w restauracjach dodatkowo znajdziemy zupę rybną. I to by było na tyle. Z zupą jest trochę jak z herbatą. Nie zdziwcie się też, jeśli na przeziębienie albo problemy z żołądkiem ktoś Wam doradzi przygotowanie zupy z proszku. Mają one opinię niezwykle zdrowych i pożywnych.
Dostępność polskich produktów!
A to coś, co może zaskakiwać na plus! Ziaja, Lirene, Bielenda, Kamis, Mlekovita, a na dziale warzy i owoców – polskie jabłka. Na sklepowych półkach można znaleźć sporo rodzimych produktów. Tylko niestety ceny znacznie wyższe, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod lupę kosmetyki.
Domaća rakija
Rakija w sklepie najczęściej kupowana jest przez turystów. Chociaż nawet i oni dosyć szybko orientują się, że lepsza będzie ta „domaća”, czyli domowa. Czarnogórcy wciąż wolni i niezobowiązani ograniczeniami Unii Europejskiej swój ulubiony napój przygotowują we własnym zakresie. W kuchni, piwnicy, czy garażu, nieważne. Istotne jest to, żeby swoją rakiję mieć, bo wiadomo, że taka jest najbardziej wartościowa. Każdy szanujący się gospodarz ma swoją recepturę, którą przekazuje z pokolenia na pokolenie. Słówko „domaći” warto zapamiętać. W Czarnogórze to niemal jak znak jakości. Jeśli usłyszycie, że coś jest :domaće” właśnie, można to brać w ciemno.
Zaskakuje też język!
W Czarnogórze lepiej nie pytaj o „drogę”. A jeśli już musisz to wystrzegaj się tego słowa. Tutaj „droga” to narkotyki… Kiedy już wyjaśnisz o co chodzi i ktoś pokieruje Cię w „prawo”, to jedź… prosto. Nie obrażaj się, jeśli zostaniesz nazwany „frajerem”. W Czarnogórze takie określenie oznacza przystojniaka. Jeśli usłyszysz, że jesteś wredna, to ktoś podziwia Cię za pracowitość. A słysząc polako, polako, po prostu zwolnij i ciesz się chwilą. Nikt nie rozpoznał w Tobie Polaka, tylko raczy Cię miejscową maksymą. Nie umawiaj się też „za godzinę”, bo do spotkania może nie dojść. „Godina” to cały rok. A poniżej jeszcze awaryjny słowniczek:
- pravo – prosto – po czarnogórsku „desno”
- droga – narkotyki – po czarnogórsku pytaj o „put”
- frajer – przystojniak
- vredan, vredna – pracowity/a
- trudna žena – kobieta w ciąży
- jagoda – truskawka – po czarnogórsku „borovnica”
- puška – pistolet – po czarnogórsku „limenka”
- godina – rok – czarnogórska godzina to „sat”
Mam nadzieję, że znaleźliście coś na mojej liście, co Was zaciekawiło, a może przyda się przed planowaną podróżą i pobyt w Czarnogórze ułatwi. Zapraszam Was serdecznie, żebyście na własnej skórze mogli się przekonać, jak to u nas jest. Na pewno jeszcze wiele Was zaskoczy!